5 października, w czwartek, o godzinie 18:00 odprawiona zostanie uroczysta Msza św., której przewodniczyć będzie ks. bp Rafał Markowski, udzieli także Sakramentu Bierzmowania młodzieży z naszej parafii.
W środę 27 września nowa grupa rozpoczęła przygotowania do przyjęcia Sakramentu Bierzmowania.
5 października przypada 85. rocznica śmierci Apostołki Bożego Miłosierdzia. Ten dzień tak wspominała śp. s. Eufemia Traczyńska: „W czasie kolacji był dzwonek. Wiadomo było, że Siostra Faustyna umiera. Wszystko zostawiłyśmy i, ile nas było, poszłyśmy do niej. W infirmerii był już Ksiądz Kapelan i parę sióstr. Wspólnie się pomodliliśmy. Modliliśmy się bardzo długo: odmawialiśmy modlitwy za konających, litanie i inne modlitwy. Modliliśmy się tak długo, że nawet nabożeństwo wieczorne trochę później zostało odprawione. W pewnym momencie Siostra Faustyna dała jakiś znak, że Matka Przełożona nachyliła się do niej, a ona powiedziała, że jeszcze teraz nie umrze, a jak będzie umierać, to da znać. Siostry rozeszły się. (…) Kiedy wracałam do celi, wstąpiłam do kaplicy i pomodliłam się do dusz czyśćcowych, żeby mnie obudziły jak będzie umierać Siostra Faustyna, bo bardzo chciałam być przy jej śmierci. Bałam się wprost prosić o to Matkę Przełożoną, bo nam, młodym profeskom, nie wolno było tam chodzić, by się nie zarazić gruźlicą. Siostrze Amelii pozwolono, bo już była chora na gruźlicę. Spać poszłam o zwykłej porze i zaraz zasnęłam. Naraz, ktoś mnie budzi: – „Jak Siostra chce być przy śmierci Siostry Faustyny, to niech Siostra wstaje”. Ja od razu zrozumiałam, że to pomyłka. Siostra, która przyszła obudzić s. Amelię, pomyliła cele i przyszła do mnie. Zaraz obudziłam s. Amelię, ubrałam chałat i czepek, i szybko pobiegłam do infirmerii. Po mnie przyszła s. Amelia. To było jakoś koło jedenastej w nocy. Gdy przyszłyśmy tam, Siostra Faustyna jakby lekko otworzyła oczy i trochę się uśmiechnęła, a potem skłoniła głowę i już… Siostra Amelia mówi, że już chyba nie żyje, umarła. Spojrzałam na s. Amelię, ale nic nie mówiłam, modliłyśmy się dalej. Gromnica cały czas się paliła”.
To był dzień, na który Siostra Faustyna z utęsknieniem czekała, bo pragnęła pełnego zjednoczenia z Jezusem i zamieszkania na wieki w domu Ojca, w ojczyźnie niebieskiej – jak mawiała. Obiecała: „Nie zapomnę o tobie, biedna ziemio, choć czuję, że cała natychmiast zatonę w Bogu, jako w oceanie szczęścia; lecz nie będzie mi to przeszkodą wrócić na ziemię i dodawać odwagi duszom, i zachęcać je do ufności w miłosierdzie Boże. Owszem, to zatopienie w Bogu da mi możność nieograniczoną działania” (Dz. 1582). Słowa wiernie dotrzymuje, wypraszając wiele łask i doczesnych dobrodziejstw wszystkim, którzy z ufnością zwracają się do niej o pomoc. Wszak Jezus powiedział do niej: „Czyń, co chcesz, rozdawaj łaski, jak chcesz, komu chcesz i kiedy chcesz” (Dz. 31)
[ tekst zaczerpnięty został ze strony: www.faustyna.pl/zmbm/rocznica-smierci-sw-faustyny/ ]